Test piły łańcuchowej Karcher
Wychowałem się na wsi, gdzie musiałem opanować wszystkie potrzebne do życia urządzenia w dość młodym wieku. Czego nie miałem w domu, to pożyczałem od kolegów i pracowałem przy czym było trzeba. Opanowanie pracy piłą spalinową nie było proste. Masa huku (wtedy nie mówiono o ochronie słuchu), duży ciężar i smród spalin. Jakoś się udało. a teraz, kiedy już swoje lata mam i wielu przeszkód w życiu nie widzę lub je omijam, pojawiła się piła łańcuchowa na “baterie”. Akumulatorowe urządzenia podbijają rynki, ale temu egzemplarzowi, jako weteran prac w lesie i w domu, postanowiłem przyjrzeć się bardzo dokładnie. Kolejny raz to napiszę, ale to jest najważniejsze. Czytajcie instrukcje producenta, przed złożeniem i uruchomieniem maszyny. Karcher, jak przy każdym swoim urządzeniu, dołącza instrukcję napisaną piktogramami, co pomaga przyszłemu użytkownikowi. Tak więc, składamy naszą piłę w całość. Do zestawu dołączono osłonę prowadnicy i łańcucha, żeby można było bezpiecznie transportować piłę z miejsca na miejsce lub postawić ją w garażu, bez potrzeby demontażu.
Jako, że stale posiadam styczność z wszelkimi sprzętami, samo złożenie nie zajęło mi zbyt wiele czasu. Dla osób mniej wprawionych, dzięki świetnej instrukcji, też nie będzie stanowiło to problemu. Zaskoczyła mnie tu jedna ciekawostka z którą pierwszy raz się spotkałem. Był to napinacz łańcucha, który obsługuje się bez narzędzi, tylko za pomocą dłoni. Wielka pochwała za takie ułatwienie dla Karchera! Smarowanie łańcucha przebiega automatycznie (wystarczy wlać olej do zbiornika).
Złożona wygląda tak (regulacja napięcia łańcucha szarym pokrętłem):
Jeszcze tylko trzeba wpiąć źródło prądu, czyli akumulator, na swoje miejsce.
Do testowania piły wybrałem kilka kawałków drewna, które były leżakowane. Deska, gruba listwa i kawałek grubego słupka. Bezpiecznik umieszczony jest pod kciukiem, jest to dobre rozwiązanie. Przycisk sterujący pracą maszyny umieszczono standardowo, pod spodem uchwytu. Jak w każdej pile łańcuchowej, przed przednim uchwytem, umieszczono hamulec chroniący przed odrzutem. Uruchamiam. Kolejny raz szok! Nie mogę wyjść z podziwu dla urządzeń akumulatorowych Karchera. Cicha praca, nic nie warczy, nie śmierdzi spalinami. Lekka i przyjazna dla użytkownika. Pierwsze cięcia naprawdę pięknie wypadły. Deska i mniejszy klocek nie stawiały pile oporu. Zabrałem się za najgrubszą belkę. Tu opór odczułem, ale problemów z przecięciem brak. Tnie, jakby cięła masło. No to na przekór! Belka na sztorc i tnę wzdłuż. Tak, jak myślałem, zero kłopotów. Tnie i tnie i naciąć się nie może.
Jak testy, to testy. Zbyt długie, zwisające gałęzie gruszy (dodam tylko, że bez ich przytrzymywania - ciąłem, jak wisiały)? Proszę bardzo, to nie kłopot.
Podsumowanie
Moje odczucia w stosunku do tej piły są bardzo dobre. Nie jest to może sprzęt na ciężkie wypady do lasu, ale w domu i ogrodzie sprawdzi się doskonale. Ciężkie drwalskie prace stają się przyjemne i nie męczą tak bardzo. Każde gospodarstwo domowe powinno zaopatrzyć się w Karcher’a CNS 36-35, nawet jeżeli posiada już piłę spalinową. Do prac przydomowych i ogrodowych nie znajdziecie lepszego i przyjemniejszego w obsłudze urządzenia. Dodam jeszcze, że w naszym sklepie jest teraz obniżka cen na niektóre urządzenia firmy Karcher. Pozdrawiam wszystkich domorosłych drwali i życzę miłej i bezwypadkowej pracy. Michał.